Karkonoskie Stowarzyszenie Szybowcowe

Tegoroczne 7. Szybowcowe Mistrzostwa Świata Juniorów mają miejsce w południowych Niemczech w Musbach. Bój o zwycięstwo stoczy blisko stu pilotów z 21 krajów. Polskę będzie reprezentować czterech zawodników: Łukasz Grabowski w klasie Standard, a w klasie Club Mateusz Szymbara, Paweł Roman i Krzysztof Cisek. Karkonoskie Stowarzyszenie Szybowcowe jest obecne na tych zawodach poprzez piękny szybowiec pożyczony od Marka Jówickiego, Krzysztofa Gawędy oraz Romana Mączniewskiego. Jantar Std 3 przed wyjazdem otrzymał znaki konkursowe JM, początkowo zostały naklejone za małe litery, ale byłem na to przygotowany  - znajomi z Citydruk.pl w Wałbrzychu wycięli mi kolejne większe literki, które zatwierdziła komisja techniczna w Musbach. Przyczepa również została okazjonalnie oklejona napisem Karkonoskie Stowarzyszenie Szybowcowe.

Po 16 godzinach podróży z Wałbrzycha do Musbach, wraz z moim pomocnikiem Michałem Kania byliśmy bardzo zmęczeni. Przez ponad 800 km poruszaliśmy się po autostrach gdzie prędkość naszego zespołu (70 km/h) byla zbyt niska - wszystkie ciężarówki nasz wyprzedzały oraz zwracały nam uwagę poprzez CB radio. Polscy kierowcy za każdym razem życzli nam powodzenia na zawodach :) Na miejscu zaskoczyły nas szybowce na gridzie, szykujące się do startu - zaskoczyły, ponieważ w tym dniu obowiązywał oficjalny zakaz wykonywania lotów.

Musbach jest małą wioską położoną na wyskokości ok 700 m AMSL. Na południe od Musbach w odległości 6 km położone jest większe miasteczko Freudenstadt. Okolica przywitała nas stromymi podjazdami oraz wąskimi drogami. Lokalny krajobraz jest przepiękny, wszędzie są góry średno do wysokości 1300 AMSL. Las porastający górki jest jak na Niemcy bardzo dziki  i gęsty, drzewa są bardzo wysokie oraz rozłożyste. Ten górzysty i zalesiony teren w kształcie długiej na 150 km fasolki znajduje się wewnątrz strefy rozgrywania zawodów. Ilość pół na tym obszarze jest bardzo ograniczona - oganizator posiada bazę pól opisaną przy użyciu map google - średnia odległość pomiędzy możliwymi polami do lądowania wynosi ok 20 km. Teren ten nosi nazwę Shwartzwald - Blackforset - czyli czarny las.

Podczas kontroli technicznej, organizator w związku z zamontowanymi wingletami chciał pogorszyć mi współczynnik o 1%, po krótkiej konsultacji z Team Capitanem Mateuszem Jędralem, zdecydowaliśmy że będę latał bez wingletów. Kolejna uwaga dotyczyła znaków konkursowych - ten problem róznież został szybko rozwiązany - stare znaki odkleiliśmy i natychmiast zostały naklejone nowe, większe.

Treningowy lot nad Shwarzwaldem wywarł na mnie ogromne wrażnie - góry w kierunku południowym rociągały się po horyzont. Start z górki, kieruenk 17 lądowanie pod górkę, kierunek 35 - lotnisko bardzo wąskie oraz długie, poprzecinane trzema asfaltowymi drogami :) Pas jest bardzo pofalowany - są na nim dwa grzbiety - za którymi chowają się szybowce podczas startów oraz lądowań.

Przez pierwsze dni zaskoczyła nas słaba organizacja zawodów: początkowo brak pryszniców, powstały dzień później od naszego przyjazdu, później przez dwa dni zimna woda... bradzo słaby internet oraz niski zasięg sieci wi-fi. Problemy przy oddawaniu logów - czekaliśmy po 15 minut z logiem zgranym na pendriva przed komisją sędziowską która znajduje się w domku dla powodzian. Starty bardzo wolne, holówki muszą przed każdym lądowaniem zrzucać liny - każdy zawdonik ma swoją prywatną linę przywiezioną z kraju. Przy 150 euro za miejsce kempingowe i 400 euro startowego, takie problemy wydają się dziwne -  w szczególności w Niemczech. Na szczęście z dnia na dzień słyszymy "will be good, we will fix this" - rzeczywiście -  już są trzy routery wi-fi, ściagnięŧo na lotnisko samoloty z liną wciąganą oraz pod prysznicem pojawiła się ciepła woda :)